Miami. Kilka praktycznych rad.

Miami i Miami Beach. To dwie różne sprawy.
Miami jest raczej normalne. Znajdziesz tu mniej bogate środowiska, znajdziesz dobre jedzenie i mnóstwo innych. Miami Beach to dla mnie szczyt lansu. Nigdy w życiu nie widziałam takiego przepychu. Coś jak Las Vegas, tylko w innej formie, takiej trochę ładniejszej. Miami South Beach to kwintesencja tego co widzimy w telewizji i to jak wyobrażamy sobie Miami. Wszystko jest bogate. Bogaci są ludzie, sklepy, hotele. Tutaj nie ma umiaru w niczym. Sztuczne tyłki, wylewający się silikon, wszyscy ładni jak w teledysku 50 Centa. Im dalej na północ, tym trochę lepiej, choć całe Miami Beach usiane jest ogromnymi hotelami tuż nad samym oceanem. To wszystko jest naprawdę imponujące i zapewne wielu z nas znajdzie tam to czego szuka. Całonocne imprezy, najlepsze kluby, świetne samochody i ładni ludzie. Być może jestem subiektywna, ale sam fakt, że do pewnych miejsc wpuszczają tylko atrakcyjnych ludzi jest bardzo .. ciekawy? 

Jedzenie
Warto wcześniej prześledzić tripadvisora i zdecydować ile chcemy wydawać na jedzenie. Jak dla mnie, Miami Beach oferuje albo dość drogie restaurację albo śmieciowe żarcie. W Miami downtown zjadłam sporo zdrowego i dobrego żarcia i to w cenach całkiem przyzwoitych. Szkoda, że tak późno się o tym dowiedziałam. Jedyny posiłek warty zapamiętania to najsłynniejsze burgery na Florydzie - Five Guys Burger. Faktycznie pyszne mięso, dobrze doprawione i perfekcyjnie wysmażone. Niemniej jednak, jeśli macie apartament - nie będzie problemu. Dobre jedzenie zrobicie sobie sami. Zakupy jedzeniowe to pikuś. W Ameryce supermarketów jest mnóstwo. Warto wiedzieć, że większość jest otwarta 24h na dobę! Najtaniej kupujemy w znanym Walmarcie. Sporo jest Winn&Dixie i Walgreens - jednak porównaliśmy ceny z obu i Winn wyszedł znacznie drożej za podobnej jakości, albo ten sam produkt. Przykład: 30 jajek od kur z wolnego wybiegu (tam wszystko jest pakowane w takich ilościach) w Walmarcie 5 $ - w Winn 10 jajek 4$. Dodam tutaj, że normalnie szukam zdrowych, jak najmniej przetworzonych produktów. O tyle o ile Kalifornia rozpieściła mnie w tym względzie rok temu, tak Floryda załamała. Tutaj nic nie jest eko, niczego się nie oszczędza. Kraina konsumpcjonizmu i kolorowych reklam.

Nocleg
Hotele są ogromne! Naprawdę ogromne, robią  niesamowite wrażenie. Jest zatem w czym wybierać.
Zaczęliśmy od airbnb. Daleko nam do typowych miłośników hoteli i małych pokoi z miniaturowymi łazienkami. Zasada jest taka, że im wcześniej tym lepiej. Miami Beach jest popularne cały rok. Prawie zawsze świeci słońce i będziesz nosić klapki. Zatem jeśli masz dużo czasu do wyjazdu, możesz znaleźć coś naprawdę fajnego przez airbnb. Ja się niestety ociągałam i całkiem fajny apartament przeszedł mi koło nosa dosłownie 10 minut przed chęcią rezerwacji. Nie zwlekajcie, mówię Wam to ja. Ceny? Różne. Zazwyczaj nowi wynajmujący robią promocję, aby zdobyć klientów, a co za tym idzie opinie. Patrzcie na opinie. Nie radzę jechać do takich, które nie mają żadnych, bądź dużo negatywnych. Nikt nie chce zostać z ręką w nocniku na 2 dni przed wyjazdem. Poszukiwania były szerokie. Nie ograniczaliśmy się tylko do bookingu i innych podobnych, ale szukaliśmy na amerykańskich portalach. I tak trafiliśmy na stronę VACASY. Rewelacyjna obsługa, fajna lokalizacja no i cena całkiem dobra. Fakt, po przyjeździe okazało się, że nasz apartament ma usterkę, dlatego dostał nam się lepszy... o taki. Nie narzekaliśmy absolutnie. Pamiętaj, żeby sprawdzać, czy masz parking w cenie. Są bardzo drogie, tak więc czasem będzie trzeba dołożyć 200-300 $ za tygodniowy lub 10-cio dniowy pobyt. To sporo. Vacasa miała dla nas miejsce parkingowe w cenie. 
Warto wiedzieć, że na Florydzie bardzo popularne jest wynajmowanie apartamentów (tzw. condo) przez agencje, albo po prostu ludzi, którzy kupują taki apartament stricte pod wynajem. W naszym "resorcie" takich agencji było kilka, więc hotel niewiele miał z nami wspólnego, pełną obsługą zajmowała się Vacasa. Plusem było to, że mogliśmy korzystać z tego co oferował Castle Beach Club to jest basen, siłownia, parking, bezpośrednie wejście na plażę. ( poniżej zdjęcie ściągnięte z agoda.com ).

Czy dalej jest taniej? Tak. Im dalej od South Beach, tym taniej, ale nie są to jakieś sensacyjne kwoty. Trzeba się zastanowić na czym nam zależy? Czy chcemy dojeżdżać i nam to nie przeszkadza? Czy będziemy zwiedzać, czy leżeć na plaży? Jeśli to drugie - Miami Beach, Sunny Isles, Hollywood i Fort Lauderdale będą idealne. Te ostatnie to po prostu przedłużenie Miami Beach. Niesamowicie szerokie wybrzeże ciągnące się kilometrami. Fort Lauderdale ponoć jest mniej zadufany niż Miami Beach. Następnym razem pojedziemy właśnie tam.
Parkingi 
W Ameryce ciężko jest się obyć bez samochodu. Wszędzie jest daleko. Jeśli ktoś ci mówi, że coś jest "just around the corner" to pewnie ma na myśli 5 minut jazdy samochodem. Mało kto chodzi, wszyscy jeżdżą. Parkingi, podobnie jak w innych większych miastach są drogie. O tyle o ile w Miami jest znośnie, Miami Beach - znowu - dużo drożej. W samym SOBE (wytrawni bywalcy więdzą, że to skrót od South Beach) zaparkujemy na ulicy i zapłacimy za to w parkomacie. Im dalej tym gorzej. Z naszych obserwacji wynika, że w większości Miami Beach nie ma normalnych parkingów tylko te tak zwane "valet parking". Polega to na tym, że podjeżdżasz samochodem do hotelu, parkingowy zabiera twój samochód i tyle go widziałeś. Zostawiłeś w samochodzie reklamówkę z jedzeniem? Cóż, musisz poczekać, aż parkingowy ci go przywiezie. Komuś może się wydawać, że to luksusowa usługa. Jeśli lubisz czekać na swoje auto czasem i 15 min to może i  tak... Tak więc zanim wynajmiesz sobie apartament, pokój, mieszkanie - koniecznie sprawdź jak się ma sprawa z parkowaniem. Mieliśmy szczęście, bo założyliśmy, że parking będzie - no i był, inne agencje wynajmu nie oferowały takiej możliwości. Tak więc na wstępie zaoszczędziliśmy 35$ za dobę parkowania. Jesteś 10 dni i już ci się robi z tego kwota jak za wynajem dobrego auta. Z trwogą rozglądaliśmy się za ulicami do parkowania w okolicach Collins Avenue - brak takich. Collins ciągnie się przez całe Miami Beach, miejcie to na uwadze.  Zauważyłam, że przy niektórych wejściach na plażę znajdują się parkingi miejskie, więc na wypad nad ocean w sam raz.

Drogi
Wprawdzie można jeździć za darmo, ale nie warto. Serio. Zamiast przejechać dany odcinek w 30 minut, będziesz jechać 1.5h. Za dużo jest do zobaczenia, żeby oszczędzić te parę dolarów i spędzić je w korku. Płatne drogi nazywają się SunPass - i w większości nie można płacić ani gotówką, ani kartą! Więc lepiej czytać znaki, kary mogą być bolesne. Nie dajcie się naciągnąć na oferty z wypożyczalni, która wynajęła wam auto, oferują one karty SunPass za jakieś chore pieniądze. Nasza zaoferowała nam za 60 $ ( sama karta, przejazdy płacisz sam ). W CVS lub Walgreens kupisz sobie kartę za 15 $ - a w tym masz 10 $ na przejazdy.  To sporo. Stan konta kontrolujesz poprzez aplikację na telefonie, nalepkę SunPassa przyklejasz na przednią szybę i jazda. System ten jest niezwykłe inteligentny. Nie zatrzymujesz się na żadnych bramkach (WOW! to nie do pomyślenia na polskiej A4...), po prostu jedziesz, a urządzenia nad drogą robią całą robotę.





0 komentarze :

Prześlij komentarz

 

Łączna liczba wyświetleń

Popularne posty

Obserwatorzy