I tak i nie. Ktoś kiedyś pisał, żeby zabrać worek pieniędzy. Dla mnie takie powiedzenie niekoniecznie ma sens, bo możesz jechać do Sandomierza i też wydać worek hajsu. NY to miasto nieskończonych możliwości, więc jeśli ktoś chce, to wyda dużo.
Najdroższe jest zakwaterowanie i według mnie na tym należy poprzestać dywagację, czy jest drogo czy nie. Jest normalnie. Im dalej od Manhattanu, tym taniej, ale należy rozważyć dość długie dojazdy. Jeśli chcemy spędzać czas w metrze i dojazdy nam nie przeszkadzają, to nie będzie problemu. Jeśli chcemy dużo chodzić, polecam skupić się na Manhattanie i chodzić jak najwięcej pieszo. Odległości są duże, ale przy korzystnej temperaturze - uwierzcie mi - będzie to cudowne przeżycie. Mówi się, że w Nowym Jorku pogoda nie ma znaczenia - coś w tym jest, serio :) ale zapewne będzie lepiej, kiedy nie będą nam odmarzać ręce i stopy.
Poruszamy się metrem. Robi wrażenie, zdecydowanie. Kartę na metro warto zakupić bo a) mając dziecko nigdy nie wiesz czy nie będziesz woleć podjechać 300 metrów, bo ono właśnie płacze b) bo nogi mogą wchodzić ci do tyłka po 12stu kilometrach c) nie chcesz za każdym razem kupować osobnego biletu, co przy pobycie powyżej 3 dni w ogóle się nie kalkuluje.
Najwspanialszą rzeczą w Nowym Jorku była dla nas mnogość i różnorakość miejsc z jedzeniem. Jechaliśmy tam z mapą wykropkowaną punkcikami - to były miejsca, gdzie chcieliśmy pójść. Niestety, jak to w życiu - zabrakło nam na wszystko czasu, jest więc kolejny powód, aby wrócić (tak naprawdę każdy powód jest dobry, żeby pojechać do NY:))
- nowojorska pizza to stan umysłu i trzeba umieć ją jeść - na pewno nie sztućcami , je się rękoma składając kawałek na pół. Fajny pomysł na spacer to przejść się mostem Brooklińskim i zaraz za nim wpaść do Grimaldi's. Przepyszna pizza, specyficzna atmosfera to jest właśnie coś na co czekaliśmy. Grimaldi znajduje się na Dumbo "pod mostem" :). Do dziś wspominamy to miejsce. Zaraz obok znajduje się kolejna słynna "najlepsza" pizzeria Julianas i tam na pewno kiedyś zawitamy. Wg różnych ludzi różne pizzerie to te "najlepsze", niemniej jednak Grimaldi's pojawia się w większości rankingów. Ostatniego dnia poszliśmy do Joe's Pizza przy Union Square. Ponoć to kultowe miejsce, gdzie można spotkać sławy tego świata. Tak naprawdę to mała pizzeria, gdzie można kupować kawałki na wynos i zjeść bez stolika. Nikogo sławnego nie spotkaliśmy, pizza była przyzwoita ale nie powaliła.
- jeśli nie jadłeś ostryg na wschodnim wybrzeżu to wizyta się nie liczy - no i dupa, nie spróbowaliśmy, ale mamy miejsce na mapie gdzie podają te dobre w korzystnej cenie: to Greenpoint Fish & Lobster Co. na Brooklynie.
- bajgle! od lat widziałam siebie spacerującą po Manhattanie z bajglem w ręku... i co? I też nie zjadłam. Ale jest taka jedna słynna miejscówka, gdzie kiedyś pójdę, w dodatku ma polskie korzenie! To Russ and Daughters na 179 E Houston St.
- naszym najczęstszym wyborem okazał się tzw Diner. To typowo amerykańskie knajpy, z wielką kartą dań, dobrym piwem, siedzeniami jak z filmów, paniami dolewającymi kawy, dużymi sandwiczami . Dinerów jest dużo. W każdym w którym byliśmy, jedliśmy pysznie. Nasza córka zawsze zamawiała naleśniki z syropem klonowym. To zdecydowanie jej ulubione danie, więc byliśmy prze szczęśliwi, że nie wybrzydza. Z nią niestety różnie bywa.. a głównie z jej gustami kulinarnymi. Miejsca takie nie są też najgorsze cenowo. Standardowo za obiad dla naszej trójki płaciliśmy 30-40 $.
- - jedną z rzeczy, które śniły mi się po nocach - nie wiem dlaczego, był ramen. Koniecznie zjedzony w Nowym Jorku. No i stało się. Zjadłam swój pierwszy RAMEN w tym przedziwnym japońskim miejscu, totalnie odklejonym od rzeczywistości. O tu Nishida Shoten . Nagle masz wrażenie, że to nie Nowy Jork! SERIO. Ta wizyta zostanie w mojej pamięci na zawsze. I dobra, ciepła zupa z mnóstwem dodatków. Trafiliśmy tam przypadkiem, bo ten plejs, który wyszukałam sobie wcześniej czyli Hide-Chan Ramen, pan już zamykał..( była 16sta!) trochę szkoda, Zapowiadało się równie niesamowicie.
- Czego jeszcze nie zjadłam? A no pastrami nie zjadłam. Ponoć jedno z najlepszych to Katz's Delicatessen. Na pewno wrócę, don't you worry !
- Oh wait, prawie zapomniałam o jednym ważnym posiłku, który jadłam!To Magnolia Bakery - przecież tam piła kawę Carrie Broadshaw, to i mnie nie mogło tam zabraknąć! Za "posiłek" zapłaciliśmy prawie jak za obiad, ale było warto, oj byyyyyło :)
Jeśli komuś się wydaje, że w Nowym Jorku głównie jedliśmy, to tak właśnie było. Ale spokojnie;) widzieliśmy też trochę miasta <3
0 komentarze :
Prześlij komentarz