O Sycylii. Raj utracony.

Sycylia niestety nie stanie się miejscem, o którym będziemy piać w zachwytach przez kolejne lata. Tak naprawdę doszliśmy do wniosku, że gdyby nie Pergola, to pewnie nasze odczucia byłyby głównie negatywne. Północna część wyspy totalnie nie przypadła nam do gustu i prawdopodobnie nigdy tam nie wrócimy. Po kilku dniach w raju zlokalizowanym na końcu świata, przeprowadzamy się do miasta.. a mianowicie do małego miasteczka Terrasini, które zapewne ma swój urok, ale..
Od czego by tu zacząć? Może od wszechobecnego brudu. Przejeżdżasz przez wydawałoby się zaludnione tereny, a masz wrażenie, że znalazłeś się w najuboższej części świata. Czas stoi w miejscu. Rozpadające się domy, zdezelowane samochody... to nic. Jedziesz autostradą.. na poboczu, ewentualnie na środku drogi leżą wory ze śmieciami (srsly?!). To samo (niestety) tyczy się plaż publicznych i miejskich. Należy ze starannością wybrać miejsce na plażowanie, jeśli chcecie się dobrze bawić z małym dzieckiem. 
 Ładnie, prawda? Co z tego. Śmierdzi tak, że na prędce zakrywasz nos czymkolwiek, co masz pod ręką :)

Co nas najbardziej odrzuciło? Miejska plaża w rzeczonym Terassini. Wolałabym nie wspominać co tam znaleźliśmy. Niemniej jednak, szybkim krokiem uciekliśmy w popłochu. Próżno szukać małych, urokliwych plaż. Przejechaliśmy wiele kilometrów w poszukiwaniu takich, aż w końcu zalegliśmy w Balestrate - szeroka, zadbana plaża, doskonała dla rodzin.
Znaki drogowe? Gdzie?! Nie wiem co nas podkusiło, żeby pojechać samochodem do Palermo... Serio! o tyle o ile kierowca nie był niedzielny, ba, radzi sobie świetnie w każdej sytuacji, tak Palermo go pokonało. W pewnym momencie nie wiedzieliśmy już, czy lepiej byłoby nie zatrzymać się na środku ulicy, porzucić pojazd i zbiec z miejsca! Każdy każdemu zajeżdża drogę, sygnalizacja świetlna to jakiś żart, a oznakowanie chyba służy do ozdoby. Dobrze się zastanówcie nad  innym środkiem lokomocji, jeśli będziecie chcieli wjechać do Sycylijskiego miasta. Palermo. Kurde blade, no! Od zawsze chciałam zobaczyć Palermo. Będąc dzieciakiem ta nazwa brzmiała tak fantastycznie. Kolejne rozczarowanie. Smród, korki, bałagan. Nie daj Boże zapuścisz się w ustronną uliczkę, to zaczynasz się zastanawiać, czy  przypadkiem nie teleportowałeś się do indyjskich slumsów.


Sfrustrowani do granic możliwości, mimo że mieszkanie mieliśmy bardzo urocze, uciekliśmy stamtąd wcześniej niż zakładała rezerwacja za którą i tak zapłaciliśmy. Spontanicznie zarezerwowaliśmy miejscówkę obok Trapani, skąd odlatywał nasz samolot kilka dni później. Znowu trafiliśmy na wieś i tu chyba należymy ;)  Trapani znacznie bardziej przypadło nam do gustu, to była dobra decyzja.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

 

Łączna liczba wyświetleń

Popularne posty

Obserwatorzy